Następnego dnia postanowiłem pokonać kanał na wyspę Hong Kong promem. Kolejny udany pomysł. Polecam. To tani i atrakcyjny sposób poruszania się między częściami miasta. Następnie udałem się spacerkiem do kolejki wjeżdżającej na punkt widokowy. Szedłem sobie na wyczucie od jednego wieżowca do drugiego. A dlatego, że były one połączone zakrytymi tunelami z klimatyzacją. Na zewnątrz była prawdziwa dusznota. Dzięki takiej trasie nie zmęczyłem się i mogłem podziwiać ulice Hong Kongu z góry. Urok panoramy miasta z gór oddadzą najlepiej zdjęcia. Przeszedłem się kawałek starając się zrobić jak najlepsze zdjęcia. Wskoczyłem nawet na mur jakiejś posesji. Zgłodniałem więc wstąpiłem na obiad do małej azjatyckiej restauracji koło Mc Donalda. Mimo, że w Mc Donaldzie było tanio ja wolałem spróbować kuchni azjatyckiej. Po odebraniu drugiej wizy chińskiej ruszyłem autobusem na plażę leżącą na południowej stronie wyspy. Jeden z punktów mojej wyprawy było wykąpanie się w Morzu Południowochińskim. Po kąpieli zrobiłem jeszcze zdjęcie kartki, na której była podana informacja o złapaniu w okolicy małego rekina i prośbą o rozwagę. Wieczorem ponownie wjechałem na punkt widokowy, by zrobić kilka zdjęć nocnych rozświetlonego Hong Kongu. Po powrocie do hostelu dowiedziałem się o zbliżającym się huraganie „Wipha” do Szanghaju, który spustoszył wcześniej Tajwan. Musiałem w tamtym momencie podjąć dosyć ryzykowną decyzję, bo moim kolejnym celem był właśnie Szanghaj. Na gg mama próbowała odwieść mnie od tego, ale postanowiłem jednak trzymać się planu.