Pobudka o piątej rano. Na Wielki Mur pojechałem małym busem, wraz z innymi turystami z różnych hosteli. Zanim jednak tam dotarliśmy mieliśmy kilka przystanków. Pierwszym była fabryka biżuterii. Raj dla kobiet, które lubią świecidełka. Drugim jeden z grobowców cesarzy z dynastii Ming. Chińczycy głęboko wierzą, że świat żywych i umarłych istnieją obok siebie. Dlatego wychodząc z grobowca trzeba było przejść przez specjalną bramę, która pozwalała na powrót z krainy umarłych. A trzecim szpital, gdzie leczy się wyłącznie chińskimi metodami i lekami. Jeden z lekarzy po zbadaniu mojego języka i dłoni powiedział, że żyje zbyt intensywnie na ilość energii, którą posiadam. Swoją łamaną angielszczyzna mówił coś o nerce i bólach głowy. Skubaniec… trafił, bo faktycznie mam bóle głowy i to stanowczo za często. Ale zdarza mi się to najczęściej kiedy siedzę bezczynnie w domu, a nie kiedy żyję aktywnie np. jeżdżąc po Chinach Ale warto mieć otwarty umysł na takie rzeczy. Szkoda jedynie, że lekarstwo, które chcieli mi wcisnąć było ździebko za drogie tak bym sprawdził te chińskie zioła. Potem wybraliśmy się na chiński obiad. Na stole położono wiele chińskich smakołyków. Mnie przypadły do gustu ciasteczka z wróżbami. Teksty na karteczkach ze środku nie były za ciekawe, ale ja po prostu lubię ciasteczka. Na Wielki Mur w Badaling dotarliśmy po południu. Były tu tłumy turystów, a słonko grzało. Nie przeszkodziło mi to jednak w zwiedzeniu sporego kawałka muru. Było trochę wspinaczki i pięknych widoków. Myślałem, że ten jeden z cudów świata jest trochę większy, ale i tak robił duże wrażenie. Około 18 wróciliśmy do Pekinu. Wieczór niestety spędziłem na ganianiu po mieście. Ciężko jest czasem zdecydować co dalej robić. Miałem do wyboru lot samolotem lub pociągiem do Chengpinq na rzeką Jangsi. Wybrałem w końcu lot, był drogi, ale lot trwał około 2 godzin, a nie dwa dni jak to było w wypadku pociągu. Musiałem więc pojechać na dworzec i odzyskać 80 procent ceny biletu i na dodatek niepotrzebnie dużo czasu spędziłem na szukanie biur podróży w poszukiwaniu biletu na rejs po Jangsi . To przestroga, by nie starać się za mocno. Wszystko bowiem samo się ułoży. Wieczorem udałem się jeszcze na spacer po Placu Tiananmen, największego placu na świecie.