Dzień ten spędziłem na czekaniu na autobus do Guilin. Miałem go niestety dopiero po 18. Wybrałem się więc na mały spacer po mieście i mały rekonesans. Zamówiony przeze mnie bilet dostałem około 12, akurat kiedy musiałem zdać klucze do pokoju. Ruszyłem więc z całym dobytkiem na poszukiwanie dworca. Kolejowy rzucał się od razu w oczy. Ogromny z wysoką wieżą. Z autobusowym było inaczej. Okazały się poukrywane, mizerne i małe. „Okazały”, bo w Wuhan jest ich cztery. Dowiedziałem się tego niestety zbyt późno, żeby oszczędzić sobie lekkiego spacerku. Podczas pytania o drogę ludzie kierowali mnie w różnych kierunkach i na różne stacje. Tak naprawdę zrobiłem ogromne kółko wyruszając w jedną stronę z hotelu, a wylądowałem na dworcu po przeciwnej stronie od hotelu. No nic, mały kilku godzinny spacerek tylko mnie wzmocnił, zwłaszcza moje nogi. Autokar był nowoczesny i sypialny. Zamiast siedzeń miał łóżka dwu piętrowe umieszczone w trzech rzędach. Były lekko niedostosowany do kogoś mojego wzrostu, ale i tak byłem zadowolony. Mogłem się spokojnie wyspać, a do Guilin miałem zajechać dopiero następnego ranka.