Dzień pożegnań i płaczów. Moja kochana Ula powinna się cieszyć zostawiam jej w końcu wolną chałupę na ponad dwa tygodnie, a ona biedulka płacze. Jak słodko. Na Okęciu mały poślizg, ale jak się później okazało był to tylko sparing przed wielkim dziewięciogodzinnym opóźnieniem samolotu w Moskwie . Byłem jednakże na to gotowy, słyszałem co nieco na temat rosyjskich liniach lotniczych „Aeroflot”, ale cóż są najtańsze. Wielką klapą był załatwiony przez obsługę lotniska nocleg w hotelu. Z dziewięciu godzin oczekiwania na lot tylko cztery spędziłem w hotelu. Resztę czasu straciłem na czekaniu na lotnisku na tymczasową wizę i transport. Mogłem się lepiej wyspać na lotnisku na schodach . O siódmej rano w końcu wszedłem na pokład samolotu do stolicy Chin, Pekinu.