Całą noc nie spałem. Postanowiłem nie płacić za dodatkowy nocleg tylko zapłaciłem na 7 godzin internetu i przesiedziałem do 4 rano na komputerze. Zgrałem zdjęcia i pogadałem z rodzinką i Ulą. Po godzinnym spacerze dotarłem do Xidan i wsiadłem na pierwszy autobus na lotnisko, gdzie samolot miałem o siódmej. Po dwóch godzinach lotu dotarłem do Chonqpinq nad rzeką Jangsy. Wykupiłem rejs na lotnisku skąd busem przejechałem do centrum miasta. Miałem jeszcze parę godzin do autokaru, który miał zabrać mnie na statek. Wykorzystałem ten czas na załatwienie sobie noclegu w Wuhan, biletu na autokar do Yangshuo oraz na zwiedzanie. Miasto Chengpinq położone jest wzdłuż rzeki, a to co mi się najbardziej rzuciło w oczy to bieda i brud. Miejsce to jest jednak wyjątkowe i oddaje charakter Chin. Znalazłem mały bar usytuowany na podwórku pod prowizorycznym dachem, gdzie zjadłem prawdziwy chiński posiłek. Nie wiem co to dokładnie było, ryż z jakimś mięsem, ale było wyjątkowo ostre. Po sporych zakupach ruszyłem z powrotem. Na statek dotarłem około 21. Ani statek, ani kajuty nie były takie jak na zdjęciach pokazanych mi na lotnisku, ale to nie miało znaczenia. Grunt, że miałem popłynąć po jednej z najsłynniejszych rzek na świecie i zobaczyć, możliwe, że po raz ostatni przełomy na rzecze Jangsi. Po raz ostatni, bo w 2008 roku planowane było otwarcie ogromnej tamy i zalanie tych cudów natury, jak i wiele miejscowości położonych nad brzegiem rzeki.